niedziela, 19 października 2014

Rozdział 2 cz. II

Z oczu ojca zaczęła bić czarna fala, byłam przerażona.

- DOŚĆ!!- ze mnie zaś, zaczęła płynąć jasność.
- Stawiasz się własnemu ojcu? Zginiesz!
- Nie będziesz mną rządził.- chodź jeszcze nie wiedziałam co On ode mnie chce.
- Reteler Mentos Diar.- powiedziałam to równo z ojcem.

Dotknęła mnie jego ręka, czułam jak krew leje się ze mnie potokami. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Na moim ciele pojawiły się różne symbole.

- Teraz jesteś moja, twoja ręka jest moją ręką. Twój umysł jest moim umysłem.- powiedział ojciec
- Puść mnie.- wyrywałam się.

Nagle biła ze mnie światłość. Znalazłam się w pokoju moich własnych lęków.

- Zabierz mnie stąd!... Tato!

Niespodziewanie wszystkie strachy i omamy, zaczęły zamieniać się w płomienie, które zaczęły błagać o życie.

- Tak wygląda piekło i to tak będziesz traktowała ludzi, którzy staną na twej... na MEJ drodze!
- Nie!! Proszę! Proszę tato...- łza zakręciła mi się w oku.
- Tak! A ja zasiądę na tronie, a ty będziesz mi towarzyszyć!
- A co jeśli się nie zgodzę?- spytałam
- Któregoś dnia zrozumiesz,
- Nic nie zrobię! Aaa!!- Symbole wróciły na moje ciało.- Czemu to robisz?
- Bo taka jest moja rola, a twoja jest taka byś się mnie słuchała.
- Ja cię nie znam, nawet nie wiem jak masz na imię!- krzyknęłam.
- Gnotr's, zapamiętaj to imię do końca życia!

,,Krew... leje się krew. Wszyscy uciekli bo bali się mnie... Krew zwycięska krew, z ciał nam spłynęła bo pali nas gniew. Przeklęty gniew, wszyscy usnęli na zawsze, bo ja nie boje się sam to zacząłeś, sam skończysz to też."

Ojciec wpadł w furię, dotknął mnie i sparaliżował prądem.

- Nigdy więcej już tak nie powiesz. Nigdy więcej się mi nie sprzeciwisz. Nigdy więcej nie ujrzysz już ziemi, tak pięknej, całej, szczęśliwej!

Następnego dnia obudziłam się w jaskini, tej samej co wcześniej. Mogło by się wydawać, że skoro już tam byłam to znam drogę do wyjścia, ale tak nie jest. Wcześniej byłam tu w jakimś celu, a teraz? Pewnie też, ale w jakim? Ojca nie zrozumiem, mamy ze mną nie ma... A no właśnie, JEST! Zawsze jest ze mną! Mamo pomóż, mamo przyjdź!

- Matka nie ma tu wstępu!
- Kto to powiedział?
- Już mnie nie pamiętasz? A przecież mówiłem ci... ZAPAMIĘTAJ TO IMIĘ DO KOŃCA ŻYCIA!
- Nie! To nie jesteś Ty!
- Haha... To ja! We własnej osobie!
- Lalalala...- próbowałam odwrócić myśli od niego- lalala...

W sumie wiem, tylko czemu ja na to wcześniej nie wpadłam! MEDYTACJA! To jest to. Teraz jest okej. Dobrze być już w domu, gorzej, że to nie był sen...

- Reteler Mentos Diar! Haha...- powiedział tajemniczy głos.
- Nie.. na pewno, nie...



~~~~
Rozdział krótki, poniewasz jest kontynuacją poprzedniego :D Piszcie, czy się podoba. :)

2 komentarze:

  1. Ale super blog! Na prawdę, aż mnie dreszcze przeszły, jak to czytałam. Super, super, super! Masz nową czytelniczkę- fankę ;) Możesz liczyć na to, że będę tutaj często zaglądać i komentować ;) Już teraz czekam na następny rozdział :) Może wpadniesz w wolnym czasie, do mnie? Dopiero co zaczęłam i każde wyświetlenie, każdy komentarz jest dla mnie ważny :) Zapraszam i pozdrawiam :) I oczywiście życzę dużo, dużo weny ;)
    http://batmaniaopowiadaniabarbragordonsstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć. Bardzo mi miło, dziękuję dla mnie taki komentarz to również duże wsparcie. :) Twojego bloga czytam juz od dawna gdy zobaczyłam adres na innym blogu. Trafiłaś idealnie kocham Batmana a twój blog przyda w napięciu i nie puszcza. KOCHAM takie książki! PS. Przepraszam za błędy ale pisze na przystanku na telefonie i również przepraszam ze odpisałem dopiero teraz. Pozdrawiam Ravvvka :)

    OdpowiedzUsuń